Godzinka od wyjścia z pracy do kolejnych zajęć w centrum Warszawy… Co tu robić? – myślę… TK Maxx – nasuwa się niemalże automatycznie. Wchodzę. Widzę półkę zastawioną książeczkami. Moje serce się raduje. A co na to rozum?
Uwielbiam storytelling, czyli opowiadanie (nie do końca czytanie) ciekawych historii na zajęciach i dziś opowiem Wam o genialnym ich źródle – książeczkach obrazkowych! 🙂
Powtarzam to na każdym szkoleniu, pisałam już nie raz na blogu czy fanpage’u, ale raz jeszcze powtórzę – jest kilka cech książeczek obrazkowych dla dzieci, które czynią je naprawdę wartościowymi pomocami do nauki angielskiego. Ale UWAGA – nie każda picture books je posiada. Dlatego właśnie nie warto „rzucać się” na wszystko, co wpadnie Wam w ręce w TK Maxx czy innym ciuchlandzie tylko dlatego, że to pozycja anglojęzyczna :).
Jak zatem odróżnić dobre książeczki dla dzieci od tych, które niekoniecznie się sprawdzą?
Po pierwsze dobra książeczka obrazkowa (no właśnie OBRAKOWA!) musi mieć proste, klarowne ilustracje, które umożliwią dzieciom zrozumienie tekstu, który im towarzysz – o tym więcej za chwilę :). Najlepsze, moim zdaniem, są takie picture books, w których nie za wiele dzieje się wizualnie. Darujcie sobie wszystkie te, po których otwarciu dostaje się oczopląsu. Jeżeli na stronie za dużo się dzieje, wszystko jest zbyt kolorowe, a tło za mało jednolite, przez co Wam samym trudno skupić wzrok na jakimś konkrecie, oznacza to, że i dzieciom będzie trudno.
Spośród bardzo wielu książeczek, które posiadam, zdecydowanie mogę polecić te takich autorów, jak Eric Carle, Emily Gravett, Rod Cambell, Julia Donaldson, czy Eric Hill – twórca kultowej serii książeczek o Spocie. Jeżeli jeszcze nie mieliście okazji zapoznać się z ich twórczością, koniecznie zajrzyjcie na YouTube i bliżej przyjrzyjcie się moim ulubionym tytułom:
– Dear ZOO
Przyjrzeliście się obrazkom chociaż kilku z nich? Już rozumiecie o co mi chodzi? 🙂
Każda z wyżej wymienionych pozycji ma też drugą, ważną cechę – prosty, powtarzający się lub rymowany tekst. W pierwszym wypadku powtarzające się struktury sprawiają, że łatwo jest nam czytać książeczkę, nadając pewien rytm, który na pewno ułatwi dzieciom ich zapamiętanie. Zalet rymów zapewne nie muszę Wam przedstawiać ;).
A jednak mimo, że tekst jest bardzo ważny, wcale nie jest najważniejsza cechą dobrej książeczki. W końcu jeżeli uznacie coś za zbyt skomplikowane, możecie to zmienić – nie czytać wybranych linijek lub w jakiś sposób je zmodyfikować. Właśnie tak robię, gdy w młodszych grupach wprowadzam książeczkę Little Cloud, w której pomijam wersy następujące po „Little Cloud changed into…”. Jedno jest jednak pewne – dobrze napisany tekst, który takich modyfikacji nie wymaga, ułatwi Wam pracę!
Kolejna rzecz, na którą koniecznie musiecie zwrócić uwagę to rozmiar wybranej lektury. Myślę, że jest to całkiem oczywiste – jeżeli pracujecie w grupach liczących parunastu + uczniów, książeczki nie powinny być fromatu mniejszego niż A4. Każde dziecko w grupie musi dobrze widzieć ilustracje, ponieważ, tak jak pisałam wyżej, to one są kluczem do zrozumienia treści! Jeżeli chcecie taką książeczkę wprowadzić na zajęciach indywidualnych lub w mniejszej grupie, możecie pozwolić sobie na wybór książeczek w mniejszym, a co za tym idzie tańszym formacie :).
Chcecie, żeby książeczka przetrwała lata i wybieracie wersję w twardej oprawie? Najlepiej najpierw sprawdźcie, jak się ją czyta nie jednemu dziecku, a całej grupie! Niektóre lektury w grubych, kartonowych okładkach są „skonsturowane” tak, że ciężko otwiera się je, nie mogąc o nic ich oprzeć, a zazwyczaj tak właśnie prezentuje się czytaną historyjkę grupie – trzymając ją cały czas otwartą w górze, by wszyscy widzieli.
OK. To wiecie już czego NIE kupiłabym w TK Maxxie – książeczek, które mają nieprzejrzyste ilustracje lub za długi = za trudny dla małych uczniów tekst, które są za małe lub niewygodne do zaprezentowania całej grupie. A jednak, nie raz tam coś kupiłam :). Były to zazwyczaj książeczki z „efektami specjalnymi” – podnoszonymi klapkami, wyskakującymi elementami 3D itp. i na te od czasu do czasu warto sobie pozwolić, ponieważ wzbudzają żywe zainteresowanie u dzieci w każdym wieku.
A Wy? Kupiliście coś ostatnio w TK Maxx lub w second handzie? 🙂
Jeżeli jeszcze bardziej interesuje Was temat książeczek obrazkowych na zajęciach, zachęcam do zajrzenia na bloga i fanpage Let’s Read in English! 🙂
Świetny post:) Ja na początku mojej kariery, "rzucałam"się na wszystko co anglojęzyczne. Teraz trochę zmądrzałam i wybieram w moim odczuciu książeczki niezbędne – Eric Carle, Julia Donaldson i Eric Hill 🙂
Pewnie, jak większość z nas 😉
Mówię o tym rzucaniu się rzecz jasna 🙂
Cieszę się, że nie jestem jedyna:)
A jakieś linki do stron internetowych gdzie można kupić książeczki?
Ja mogę jeden podać, jeśli pani Marysia się zgodzi na małą reklamę. 😉
Proszę bardzo 🙂
Ja mogę polecić bookcity.pl, eduplanet.com.pl, ewentualnie wordery.com lub po prostu Amazon 🙂
Dziękuję. 🙂 To ja zapraszam do https://ksiegarniakangurek.pl/, mamy książeczki nowe, ale od czasu do czasu też używane ( w super stanie i super cenach ).
Potwierdzam, kupiłam kilka dni temu zestaw 20 książeczek z nursery rhymes w księgarni kangurek w bardzo okazyjnej cenie i są rewelacyjne.
Dziękujemy! 🙂
Polecam też (jak można) moją mikro księgarnię 🙂 AnnZaan.com
O, tak! Zgadzam sie z Tobą, iż nie wszystkie dostępne na rynku książeczki bedą sprawdzały sie na zajeciach i trzeba umiejętnie je dobierać. Dla większych grup idealne byłyby duże wersje książeczek, ale sa one niestety bardzo drogie. Rownież uważam, ze ilustracje musza współgrać z tekstem a im bardziej proste, tym bardziej wartościowe. Emily Gravett jest w tym mistrzynią. Dziekuje za wspomnienie Let's read in English. Mam nadzieje, ze spośród wielu prezentowanych przeze mnie tam książeczek, każdy znajdzie cos dla siebie!
Ja kiedyś miałam styczność z kilkoma BIG BOOKAMI, ale było mi niezbyt wygodnie z nich korzystać. Jednak wolę te klasyczne wersje 🙂 Choć te wielkie na pewno robią wrażenie na uczniach 🙂
Marysiu, jak zawsze cenne rady rozdajesz 🙂 ps. gdzie znalazłaś taki fajny kubek?:)
To nie mój 😉 Zdjęcie ze stocku 🙂
a więc trafny wybór fotki 😀
Właśnie dzisiaj czytałam moim milusińskim Spot's first day at school. Super seria!
Chętnie poczytałabym na temat ciekawych aplikacji do wykorzystania z tabletem przez nauczyciela (audiobooki, gry itp.)